fot. Tomasz Stchlerowski, SportTG.pl
Kibice Łaskovii nie mogą w tym sezonie narzekać na brak emocji. Podopieczne Bogdana Lipowskiego w wyjazdowym starciu z Sokołem Radzionków zafundowały swoim sympatykom kolejny pięciosetowy horror zakończony tie-breakiem, w którym gra toczyła się na przewagi.
Przed rozpoczęciem spotkania gospodynie z pięcioma wygranymi i dziesięcioma punktami na koncie znajdowały się w tabeli na piątym miejscu, tuż nad łaskowiankami. Radzionkowianki tylko dwa razy w tym sezonie doznały smaku porażki, ale było to w starciach wyjazdowych, na własnym parkiecie były niepokonane.
Na sobotni mecz Łaskovia wybiegła identyczną szóstką jak tydzień wcześniej przeciwko Częstochowiance, a więc z Joanną Gruszką na rozegraniu, Agatą Gwardecką na ataku, Pauliną Czubak i Mają Daleszczyk na przyjęciu, Magdą Stasiak i Natalią Gruszczyńską na środku oraz Aleksandrą Pizon na pozycji libero.
Początek inauguracyjnej odsłony był bardzo wyrównany, jednak w drugiej połowie seta gospodyniom udało się uzyskać kilka punktów przewagi. Łaskowianki doprowadziły co prawda do remisu 21:21, ale w końcówce partii zabrakło im skuteczności w ataku. Siatkarki Sokoła wykorzystały niemoc przyjezdnych i po wygranej 25:22 prowadziły 1:0 w całym spotkaniu.
Set drugi to dominacja Łaskovii, która swoją przewagę zbudowała głównie dzięki serii zagrywek w wykonaniu Mai Daleszczyk. Błędy i niedokładność radzionkowianek w przyjęciu przekładały się na brak skuteczności w ataku, dzięki czemu łaskowianki kilkukrotnie postawiły szczelny blok i wyprowadziły kilka punktowych kontr. 25:15 w partii drugiej i po dwóch setach na tablicy wyników widniał remis 1:1.
Seta trzeciego lepiej rozpoczęły zawodniczki z grodu nad Grabią, które początkowo prowadziły dwoma punktami, jednak gospodynie nie zamierzały łatwo oddać tej partii. Siatkarki Sokoła odrobiły straty i po chwili to Łaskovia traciła do przeciwniczek kilka oczek. W nerwowej końcówce więcej zimnej krwi zachowały radzionkowianki zwyciężając 25:23 i po raz drugi wychodząc na prowadzenie w całym meczu.
Przebieg czwartej partii do pewnego momentu zapowiadał, że komplet punktów pozostanie w Radzionkowie, gdyż Sokół prowadził już 18:14. W tym momencie w polu zagrywki w barwach Łaskovii pojawiła się Joanna Gruszka, która trudnym serwisem odrzuciła gospodynie od siatki, ułatwiając koleżankom grę w bloku, obronie i kontrataku. Łaskowianki wyszły na prowadzenie 21:18. Gospodynie zdobyły co prawda jeszcze jedno oczko, ale kolejną porcję kąśliwych zagrywek posłała na drugą stronę siatki dobrze dysponowana tego dnia kapitan przyjezdnych Paulina Czubak i podopieczne Bogdana Lipowskiego drugi raz tego dnia doprowadziły do remisu w spotkaniu.
Partię decydującą od prowadzenia 2:0 rozpoczęła Łaskovia, ale później do głosu ponownie doszły gospodynie i przy zmianie stron było 8:3 dla Sokoła. Wydawać by się mogło, że takiej przewagi goście już nie odrobią, ale nic bardziej mylnego – po chwili to łaskowianki były na prowadzeniu 13:11. W końcówce sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie: najpierw gospodynie doprowadziły do remisu 13:13, potem piłka meczowa dla Łaskovii, jednak w kolejnej akcji radzionkowianki ponownie odrobiły straty, a później to one wywalczyły swojego pierwszego meczbola, który został jednak obroniony przez przyjezdne. Przy stanie 15:15 łaskowianki miały w górze kontrę, która mogła dać im kolejne prowadzenie, ale błąd w ataku popełniła Maja Daleszczyk. Tej okazji gospodynie już nie zmarnowały, w kolejnej akcji najpierw udało im się wyblokować atak Agaty Gwardeckiej, a mecz zakończyły skutecznym zbiciem ze środka siatki.
Spotkanie w zgodnej ocenie obserwatorów było najbardziej emocjonującym meczem, jaki mogła w tym sezonie oglądać publiczność w radzionkowskiej hali MOSiR, co w pomeczowej wypowiedzi przyznał m.in. prezes Sokoła, Pan Tomasz Stchlerowski:
Mogę stanowczo stwierdzić, że takiego widowiska sportowego, przepełnionego wszystkimi elementami, za które kochamy siatkówkę, jeszcze nigdy w radzionkowskiej hali nie było. (…) Można powiedzieć, patrząc na wyniki poszczególnych setów, że forma zmienna. Nic bardziej mylnego! W tym spotkaniu wystąpiły dwie bardzo dobre drużyny i obie zostawiły masę zdrowia na parkiecie. (…) Nie chcę mówić tutaj o błędach jednej czy drugiej drużyny, bo po takim meczu żadna z drużyn nie zasługuje na krytykę, a raczej na słowa uznania i aplauz na stojąco.
Całą wypowiedź oraz zdjęcia z meczu można znaleźć w serwisie SportTG.pl.
Zdobyty na Śląsku punkt sprawił, że na jedną kolejkę przed końcem pierwszej rundy Łaskovia zapewniła sobie szóstą pozycję w tabeli, bez względu na rezultaty ostatniej serii spotkań w tej fazie, w której nasze siatkarki pauzują. Rundę rewanżową rozpoczniemy 26 listopada wyjazdowym starciem z Sokołem 43 AZS-em AWF Katowice, a do łaskiej hali przy Berlinga powrócimy dopiero 3 grudnia na starcie z Zorzą Wodzisław Śląski.
KABODOS MKS Sokół Radzionków – ŁMLKS Łaskovia Łask 3:2
25:22, 15:25, 25:23, 19:25, 17:15
Skład Łaskovii: Joanna Gruszka, Paulina Czubak, Natalia Gruszczyńska, Agata Gwardecka, Maja Daleszczyk, Magda Stasiak, Aleksandra Pizon (libero) oraz Paulina Przerywacz