Na stronie internetowej Strefy Siatkówki pojawiła się relacja z meczu z Politechniką. Zachęcamy do przeczytania artykułu Tomasza Tadrały.
Kolejne trzy punkty do swojego dorobku punktowego dopisały siatkarki AZS-u Politechnika Warszawska. Podopieczne Roberta Strzałkowskiego pokonały ekipę ŁMLKS Łask 3:1. Był to rewanż za porażkę 1:3 z okresu przygotowań do ligi.
Już pierwsze zagrywki przyjezdnych pokazały, że przyjęcie akademiczek Politechniki nie będzie najmocniejszą stroną zespołu z Warszawy. Mierzone serwisy podopiecznych Bogdana Lipowskiego sprawiały, że rozgrywająca akademiczek, Sylwia Pilarek zmuszona była rozrzucać jedynie sytuacyjne piłki. Od stanu 3:3 na trzypunktowe prowadzenie wyszedł beniaminek z Łasku. Malwina Smarzek zagrywką ustrzeliła Agatę Grygorowicz, w ataku pomyliła się Małgorzata Zaciek i na tablicy przy Strumykowej było 6:3 dla gości. Jednak po chwili sytuacja zmieniła się o 180 stopni. O czas dla zespołu Politechniki poprosił Robert Strzałkowski. Krótka przerwa pozytywnie podziałała na zespół z Warszawy. Po akacjach Magdaleny Sibigi i Małgorzaty Zaciek na prowadzeniu 7:6 była Politechnika. Od tego momentu widowisko bardzo straciło na swojej atrakcyjności, a do stanu 12:12 obie ekipy wykonały tylko jedną, dobrą zagrywkę. Właśnie przy remisie 12:12 ponownie z wynikiem zaczęły uciekać siatkarki z Łasku. Smarzek zatrzymała na środku Martę Piekut, skutecznie akcję z kontry skończyła Agnieszka Wołoszyn, kolejny punkt serwisem zdobyła Smarzek i przyjezdne prowadziły 15:12. Po chwili o przerwę poprosił trener ŁMLKS-u, bo po błędach jego podopiecznych, stołeczne zdołały wyrównać 17:17. Przerwa nie wybiła z rytmu rozpędzających się z każdą akacją siatkarek AZS-u, ekipa Roberta Strzałkowskiego prowadziła już po kolejnej serii błędów siatkarek z Łasku 24:21, a decydujący punkt seta, kiwką zdobyła Zaciek.
Partię numer dwa otworzyła Piekut, biorąc rewanż na Smarzek za pojedynczy blok w pierwszej partii, ale po chwili na boisku dominował tylko jeden zespół – ŁMLKS Łask. Ekipa Bogdana Lipowskiego nie zwalniała ręki. To przełożyło się na sytuację na boisku. Przy stanie 6:2 trener Strzałkowski zdecydował się na zmianę. Za ostrzeliwaną ze wszystkich stron Grygorowicz na boisko weszła Maja Nowicka, która stała się wyróżniającą postacią w tym spotkaniu. Kiedy wydawało się, że beniaminek utrzyma kilkupunktową przewagę, na linii “dziewiątego metra” pojawiła się Marta Piekut. Zagrywka środkowej AZS-u wprowadziła sporo zamieszania w szeregach zespołu z województwa łódzkiego, a na tablicy był remis po 7. Od tego momentu gra bardzo się wyrównała, a żaden zespół nie potrafił osiągnąć wyraźnej przewagi. Przy stanie 23:23 po raz kolejny rywalkom dała się we znaki atakująca gospodarzy. Małgorzata Zaciek zdobyła dwa asy serwisowe, dające zwycięstwo Politechniki w drugim secie.
Po zmianie stron role się odwróciły. Siatkarki z Łasku ponownie nie zwalniały ręki w ataku, odrzucając zespół AZS-u od siatki. W roli głównej występowały dwie reprezentacyjne plażowiczki – Agnieszka Wołoszyn i Olga Samul, dając prowadzenie przyjezdnym 2:5, 3:7. Po ataku Nowickiej i skutecznej zagrywce Anety Gancarczyk, miejscowe odrobiły straty (8:9), ale po całej serii błędów w ataku, przegrywały już pięcioma oczkami (14:19). W zespole beniaminka coraz śmielej poczynała sobie Agnieszka Raczyńska , która na spółkę z Kamilą Kępą zakończyła trzecią odsłonę meczu 25:18.
Czwarta partia, początkowo również należała do ŁMLKS-u. Seta otworzyła Wołoszyn, ale kolejne dwie piłki należały do AZS-u, z którym korespondencyjny pojedynek nawiązała Raczyńska. Przyjmująca Łasku punktowała w trzech kolejnych akcjach i przy stanie 5:2 dla przyjezdnych o czas poprosił trener Strzałkowski. Po raz kolejny krótka reprymenda szkoleniowca warszawianek zmobilizowała jego zespół, bo po akcjach Piekut, Sibigi i Zaciek był remis 5:5. Przy wyniku 6:5 dla gości, grającą bardzo pewnie w ataku Raczyńską dwukrotnie na bloku zatrzymała Zaciek, punkt z zagrywki dołożyła Gancarczyk i na prowadzenie wyszły akademiczki 9:6. Duża w tym zasługa Nowickiej i jej kąśliwych serwisów, sprawiających wiele problemów rywalkom. Przy stanie 10:9 szansę na wyrównanie miał beniaminek II ligi, jednak ataki ze środka Samul rozbijały się o ręce Anety Gancarczyk. Dzięki temu Politechnika prowadziła 14:10. Kiedy przewaga miejscowych urosła do sześciu punktów (18:12) czas dla drużyny wziął trener Lipowski. Przerwa tylko na chwilę wybiła stołeczne z rytmu (19:14), bo po chwili prowadziły 21:14. Warszawskim kibicom z pewnością podobały się koronkowe akcje Sylwii Pilarek z atakującą AZS-u Małgorzatą Zaciek. Po jednej z nich miejscowe prowadziły 24:17, a wynik meczu autowym atakiem ustaliła Olga Samul.