Siatkarki Łaskovii Łask po dwóch kolejkach zajmują trzecie miejsce w grupie trzeciej II ligi. – Mecz z Perłą Złotokłos pokazał, że młodość jest w stanie wygrać z rutyną – przyznał po meczu drugiej kolejki szkoleniowiec łaskowianek, Bogdan Lipowski.
Za wami pierwsze dwa spotkania, na koncie macie zwycięstwo z beniaminkiem i porażkę z zespołem, który w poprzednim sezonie dopiero 20 maja zapewnił sobie utrzymanie. Jesteś zadowolony z takiej inauguracji nowego sezonu?
Bogdan Lipowski: – Powiedziałbym, że w moim przypadku jest to umiarkowany optymizm. Owszem, po dwóch kolejkach zajmujemy trzecie miejsce i jest to bardzo dobry wynik, ale do wszystkiego należy podchodzić na spokojnie. Z ostatniego meczu ligowego, wygranego przez nas 3:0 [z Perłą Złotokłos – przyp. red.] jestem bardzo zadowolony, jednak w przypadku inauguracyjnego meczu w Łodzi absolutnie nie mam powodów do radości.
No właśnie, w pierwszej kolejce przegraliście z ŁKS Łódź 0:3, a przecież w poprzednim sezonie tę drużynę pokonaliście dwukrotnie. W ekipie łodzianek grała Agnieszka Wołoszyn, stanowiąca o sile Łaskovii przez dwa ostatnie sezony. Ta porażka ma dla ciebie jakiś szczególny charakter?
– Nie, to po prostu mecz jak każdy inny. Owszem, były w nim podteksty, bo przecież dzisiaj w ŁKS grają dziewczyny, które jeszcze nie tak dawno reprezentowały nasze barwy. Mam tu na myśli Karolinę Suwińską, a przede wszystkim wspomnianą Agnieszkę Wołoszyn, do której mam ogromny szacunek za wkład, jaki przez dwa lata gry w Łasku wniosła do naszej drużyny. Poza tym w Łaskovii grają od tego sezonu Dorota Chmielewska, Marta Pokora i Katarzyna Kretek, które w poprzednim sezonie były zawodniczkami ŁKS. Jednak poza tymi akcentami ten mecz niczym nie różnił się od zwyczajnego ligowego spotkania.
Po zajęciu piątego miejsca w minionych rozgrywkach, w Łaskovii doszło do rewolucji kadrowej. Z poprzedniego sezonu zostały tylko cztery zawodniczki. O jakie cele jest w stanie walczyć nowa drużyna?
– Na pewno nie gorsze niż w ubiegłym sezonie. Absolutnie nie uważam, aby tegoroczna drużyna była gorsza. Na treningach widać duże zaangażowanie ze strony wszystkich zawodniczek. Owszem, nieocenioną wartością przez ostatnie dwa lata była dla nas Agnieszka Wołoszyn, która według mnie w każdym drugoligowym zespole byłaby liderką. Nie zmienia to jednak faktu, że skład zespołu jest porównywalny do tego z ubiegłego sezonu, a na każdej pozycji jest duża rywalizacja. Przy dużym zaangażowaniu dziewczyn na treningach wpływa to korzystnie na poziom gry.
Średnia wieku w zespole wynosi zaledwie 21 lat. Nie boisz się, że tak młode zawodniczki mogą nie udźwignąć ciężaru gry w drugiej lidze?
– Rzeczywiście, jesteśmy chyba najmłodszą ekipą w naszej grupie, ale mecz z Perłą Złotokłos pokazał, że młodość jest w stanie wygrać z rutyną, bo przecież w szeregach beniaminka są doświadczone zawodniczki na czele z Dominiką Leśniewicz, której nikomu przecież nie trzeba przedstawiać. Na razie jest za wcześnie, żeby mówić, na co stać mój zespół. Następne mecze pokażą, o co będziemy walczyć. Wierzę jednak, iż powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu jest realne do osiągnięcia.
W tym sezonie wasza grupa liczy tylko dziewięć zespołów. Z rozgrywek wycofały się Nike Ostrołęka i MMKS Łęczyca, natomiast siatkarki Budowlanych Toruń awansowały do I ligi. Nie masz wrażenia, że przez to poziom się obniżył?
– Rzeczywiście, Toruń miał bardzo mocny zespół i zasłużenie awansował, a dotychczasowe wyniki pokazują, że nie był to przypadek. Dwa lata temu mieliśmy w grupie Legionovię Legionowo, która dzisiaj gra w ekstraklasie. Jak widać w naszej grupie grają naprawdę mocne zespoły, które co roku nie tylko wchodzą do I ligi, ale jeszcze z powodzeniem sobie w niej radzą. Myślę, że w tym sezonie bardzo silny może być AZS LSW Warszawa, który pokonał bez straty seta stołeczną Politechnikę. Dlatego też nie uważam, żeby poziom się obniżył. Owszem, udało nam się pokonać Perłę Złotokłos, ale tylko dlatego, że zagraliśmy dobre spotkanie. Jestem przekonany, że ten beniaminek jeszcze niejednej drużynie napsuje sporo krwi.