Z uwagi na zbliżające się święta Bożego Narodzenia cotygodniowy wywiad publikujemy tym razem wyjątkowo w środę. W naszej kolejnej rozmowie poprosiliśmy o podsumowanie kończącego się roku i pierwszej części sezonu prezesa i trenera Łaskovii, Bogdana Lipowskiego.
Siedem zwycięstw i pięć porażek, taki jest bilans zespołu po dwunastu kolejkach rozgrywek drugiej ligi. Czy ten wynik daje powody do zadowolenia czy można było liczyć na więcej?
Myślę, że nie mamy się czego wstydzić, zwłaszcza biorąc pod uwagę problemy kadrowe z jakimi borykaliśmy się przed sezonem. Wystartowaliśmy w okrojonym składzie, część zawodniczek dołączyła do nas dopiero w trakcie rozgrywek i praktycznie przez całą pierwszą rundę zespół się docierał. Na pewno szkoda trochę punktów zgubionych na początku, zwłaszcza w wyjazdowym meczu z rezerwami Łódzkiego Klubu Sportowego, gdzie mieliśmy w garści wygraną za trzy oczka, a skończyliśmy tylko z jednym. Bolesna była porażka w Lublinie gdzie przegraliśmy w trzech setach, na pewno liczyliśmy tam na trochę więcej. Szkoda również meczu w Warszawie z AWF-em, gdzie dziewczyny zagrały bardzo dobre zawody, ale klasa przeciwniczek sprawiła, że również ze stolicy musieliśmy wyjechać bez punktów. Z drugiej strony jestem bardzo zadowolony z naszych pozostałych zdobyczy. W pamięci mocno utkwił mi ciężki mecz z Mazovią w Łasku, zakończony po dramatycznym tie-breaku. Bardzo dobrze zespół zaprezentował się w zamykającym pierwszą rundę meczu z BAS-em Białystok, który zapoczątkował naszą serię zwycięstw bez straty seta. Ostatnie mecze napawają dużym optymizmem i mimo że ligowy kalendarz po Nowym Roku nie będzie dla nas łaskawy, bo będziemy mierzyć się z czołowymi zespołami ligi, to jestem przekonany, że dziewczyny stać na to aby w starciach z faworytkami jeszcze coś urwać.
Wspomniałeś o kłopotach kadrowych na początku sezonu, opowiedz jak wyglądało budowanie zespołu w tym roku.
Po poprzednim sezonie zostaliśmy z trzema zawodniczkami: Olą Mielczarek, Pauliną Czubak i Agą Chojnacką, po operacji była Maja Lipowska, która miała dołączyć do nas dopiero w listopadzie. Pozostałe dziewczęta zrezygnowały z gry w drużynie. Szczerze mówiąc jeszcze na początku września zastanawialiśmy się czy zgłaszać zespół do rozgrywek drugiej ligi. Uznaliśmy jednak, że nie możemy zaprzepaścić tylu lat pracy, zwłaszcza że nasze mecze cieszyły się dużą popularnością wśród łaskowian, więc nie mogliśmy ich zawieść. Do składu dokooptowaliśmy nasze zdolne wychowanki: Paulinę Przerywacz, Marikę Grzesiak, Julię Wojtaszek i Zuzię Pokorską, z Łodzi przyszła do nas Asia Gruszka, która miała pierwotnie odpowiadać za rozegranie. Dołączyły do nas również: Karolina Makaruk, Agnieszka Gonerska i Marta Raźniewska, które wcześniej jednak nie grały na drugoligowym poziomie, a skład udało się w ostatniej chwili uzupełnić doświadczoną libero Magdą Dudek. Z takim na prędce skleconym zespołem przystąpiliśmy do rozgrywek. Później już w trakcie sezonu kadrę uzupełniły Natalia Karbowska i Ola Pizon.
Co roku zespół boryka się z podobnymi problemami jeśli chodzi o skład, jak myślisz co jest głównym powodem?
Duży wpływ na zaistniałą sytuację mają nasze finanse. Nie ma co ukrywać, że na tle naszych ligowych rywali jesteśmy kopciuszkiem jeśli chodzi o klubowy budżet. Dotacja gminna i środki od naszych sponsorów ledwie wystarczają na opłaty organizacyjne: sędziowie, transport, sprzęt sportowy. W tym roku do naszej grupy dołączyły zespoły z odległych: Siedlec, Białegostoku i Lublina, co dodatkowo zwiększa koszty. Większość klubów w naszej lidze stać na to by zawodniczki otrzymywały wypłaty czy stypendia. My nie możemy sobie na to pozwolić, więc ciężko nam przekonać siatkarki do gry w Łasku. Dziewczyny mają masę swoich obowiązków: studia, pracę, do tego dochodzą obowiązki rodzinne. Sport jest do tego wszystkiego tylko dodatkiem. Podziwiam je za to ile czasu i przede wszystkim zaangażowania poświęcają na treningi i mecze, bo robią to tylko i wyłącznie z miłości i pasji do siatkówki.
Czy taka sytuacja nie stwarza problemów z motywacją?
W zeszłych latach faktycznie bywało z tym ciężko, ale w tym roku grupa dogaduje się świetnie i w drużynie panuje bardzo dobra atmosfera. Dziewczyny nawzajem napędzają się do ciężkiej pracy, motywują się. Naprawdę może imponować, gdy po całym dniu spędzonym w pracy czy na uczelni zawodniczki przyjeżdżają na trening i zasuwają nie patrząc na to, że w domu będą dopiero późnym wieczorem. Przede wszystkim jestem zbudowany postawą starszych dziewczyn, bo dają one doskonały przykład swoim młodszym koleżankom.
No właśnie, zatrzymajmy się na chwilę przy młodzieży. W tym roku w drugiej lidze grają aż cztery zawodniczki z drużyny juniorek, jak z perspektywy czasu oceniasz pomysł ich dokooptowania do zespołu seniorek?
Są cztery, a będzie pięć, bo zamierzamy do zespołu seniorek dogłosić jeszcze Madzię Ludwisiak. Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie, bo granie i trenowanie u boku lepszych i bardziej doświadczonych siatkarek to dla młodzieży najlepszy sposób na podnoszenie swoich umiejętności. Na początku nieco obawiałem się jaka będzie atmosfera w zespole, bo wiadomo że różnie z nią bywa gdy doświadczenie ściera się z młodością, ale nie było najmniejszych problemów. Juniorki wniosły sporo świeżości do drużyny, a starsze koleżanki zawsze służą im radą i pomocną dłonią. Poza tym dziewczyny mogą zobaczyć jak wygląda ligowa siatkówka od kuchni, poczuć atmosferę panującą na meczach, w których bardzo często grają utytułowane zawodniczki. Dla nastoletniej siatkarki to ogromne przeżycie zagrać przeciwko Dominice Leśniewicz czy Joannie Szeszko.
No i w końcu w zespole grają rodowite łaskowianki…
Dokładnie! Bardzo się cieszę, że w seniorskiej drużynie w końcu mogą grać nasze wychowanki. Przez lata spotykaliśmy się z zarzutem, że w drugiej lidze występują tylko zawodniczki przyjezdne, ale niestety realia są takie, że bardzo ciężko wychować a później utrzymać w klubie siatkarkę grającą na wysokim poziomie. Masa łaskowianek, naszych wychowanek, gra lub grała w siatkówkę zawodowo i zwyczajnie nie stać nas było na to aby grały w swoim rodzinnym mieście. Oczywiście na razie nasze młode dziewczęta nie są jeszcze gotowe aby grać w drugiej lidze w pełnym wymiarze. Jestem jednak przekonany, że jeśli tylko będą tak ciężko pracować jak do tej pory, to już wkrótce to one będą stanowić o sile zespołu.
Juniorki grają też w rozgrywkach ligi wojewódzkiej, jak ocenisz ich postawę?
Udało nam się awansować do półfinału zajmując czwarte miejsce w grupie. Odnieśliśmy cztery zwycięstwa, myślę że przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się o nieco więcej, ale jestem zadowolony z postawy dziewcząt, zwłaszcza że w końcówce fazy zasadniczej musieliśmy sobie radzić bez Pauliny Przerywacz i Mariki Grzesiak, które zastępowały Julia Mosińska i Maja Szymańska z zespołu młodziczek.
Jakie cele stawiacie sobie przed półfinałami, które zostaną rozegrane po Nowym Roku?
Poprzeczka na pewno będzie zawieszona bardzo wysoko, gramy z Łódzkim Klubem Sportowym, UKS-em Ozorków i Dargfilem Tomaszów. Nie kalkulujemy. Chcemy wyjść na każdy mecz i pokazać się z jak najlepszej strony. Myślę, że każde wygrane spotkanie będzie dla nas dużym sukcesem.
W klubie są też jeszcze młodsze grupy, możesz nam powiedzieć kilka słów na ich temat?
Poza juniorkami w rozgrywkach wojewódzkich bardzo fajnie radzi sobie zespół młodziczek. W klubie jest też grupa minisiatkówki, która swoje turnieje rozpocznie wiosną. Nasze najmłodsze siatkarki oprócz własnych treningów i meczów pomagają nam przy organizacji spotkań seniorek. Dzięki temu już od najmłodszych lat oswajają się z atmosferą ligowych meczów, co na pewno zaprocentuje w przyszłości. Niestety dużym kłopotem jest ilość dziewcząt chętnych do trenowania siatkówki. Po pierwsze Łask jest dość małym miastem, a po drugie w dzisiejszych czasach dzieci dużo ciężej zmobilizować do uprawiania sportu niż miało to miejsce jeszcze kilkanaście lat temu. Korzystając z okazji chciałbym gorąco zaapelować do rodziców, aby od małego zaszczepiali u swoich dzieci sportowego ducha i przyprowadzali je na treningi, bo w przyszłości ich pociechy będą mieć z tego same korzyści.
Koniec grudnia to czas podsumowań. Jak zatem podsumujesz pracę w klubie w ciągu ostatnich 12 miesięcy?
O naszej postawie w rozgrywkach halowych powiedziałem już chyba wszystko. Bardzo się cieszę, że w tym roku po raz pierwszy od kilku lat udało nam się pojechać na obóz przygotowawczy w trakcie wakacji, bo na pewno przyczynił się on do sporej poprawy umiejętności dziewcząt. Jestem również niezmiernie zadowolony, że przy współpracy z Centrum Sportu i Rekreacji w Łasku przywróciliśmy tradycję organizacji turniejów siatkówki plażowej na łaskim kąpielisku. Nasze działania w klubie zostały docenione przez zarząd Łódzkiego Związku Piłki Siatkowej, który wybrał mnie na przewodniczącego pionu siatkówki plażowej. To dla mnie ogromne wyróżnienie i motywacja do jeszcze cięższej pracy na rzecz rozwoju siatkówki nie tylko w Łasku, ale również na terenie całego województwa.
Zapytamy zatem o plany na najbliższy rok.
Praca, praca i jeszcze raz praca. Na pewno chcemy na jak najwyższych miejscach zakończyć wszystkie rozgrywki, w których bierzemy udział. Po Nowym Roku mamy też zamiar ruszyć z amatorską ligą siatkówki dla mieszkańców Łasku, do której każdy będzie mógł zgłosić swój zespół. Po zakończeniu sezonu halowego będziemy trenować na plaży i na pewno zgłosimy kilka zespołów do mistrzostw województwa w kategoriach młodzieżowych. Najprawdopodobniej przynajmniej jeden turniej mistrzostw województwa zostanie rozegrany w Łasku. W wakacje ponownie ruszymy z Wakacyjną Ligą Siatkówki Plażowej, w planach mamy też obóz i oczywiście przygotowania do kolejnego sezonu na hali.
Życzymy zatem aby wszystkie plany udało się zrealizować i dziękujemy za rozmowę.
Bardzo dziękuję. Chciałbym również przy okazji złożyć wszystkim kibicom najserdeczniejsze życzenia z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia i wszelkiej pomyślności w nowym roku. Serdecznie zapraszam również na nasze mecze w przyszłym roku.