Na tarczy wracają do Ostrołęki siatkarki Nike. W zaległym spotkaniu 14. kolejki II ligi nie sprostały w Łasku tamtejszemu ŁMLKS, który pierwszy raz w tym sezonie zgarnął komplet punktów i opuścił ostatnie miejsce w tabeli grupy 3.
– Uważam, że wszystkie trzy mecze, które będą się odbywały u nas na hali: z Ostrołęką, Skrą i Ozorkowem wygramy 3:0 – mówiła po meczu z Politechniką Warszawską Agnieszka Wołoszyn, kapitan ŁMLKS. Jak na razie ta obietnica się sprawdza. Zwycięstwo podopiecznych Bogdana Lipowskiego w meczu z Nike nie było dziełem przypadku. Łaskowianki od pierwszego gwizdka sędziego narzuciły rywalkom swój styl gry i wygrały bezdyskusyjnie.
Pierwsze piłki premierowej odsłony nie wskazywały, że do zajmującego ostatnie miejsce w tabeli beniaminka II ligi przyjechała czwarta drużyna grupy 3. Miejscowe rozpoczęły mecz z wysokiego C i po ataku Agnieszki Wołoszyn prowadziły 7:2. Przyjezdne przebudziły się i doprowadziły do wyrównania, dzięki skutecznym atakom Urszuli Iwaniuk i Anny Niedbajło (9:9), lecz był to ostatni remis w tej partii. Od tego momentu warunki dyktowały wyłącznie gospodynie. Agnieszkę Wołoszyn wspierały na siatce Olga Samul i Agnieszka Raczyńska, dzięki czemu wyprowadziły ŁMLKS na dwupunktowe prowadzenie. Przy stanie 14:12 kontuzji stawu skokowego doznała przyjmująca Nike, Anna Korol, którą zastąpiła Kamila Grzeszczak. Od tego momentu gra siatkarek z Ostrołęki się załamała, a łaskowianki zdobyły trzy punkty z rzędu. W tym momencie o czas poprosił trener Nike Robert Kupisz. Na nic się to jednak zdało, gdyż miejscowe kontrolowały przebieg wydarzeń na boisku, a po ataku w siatkę Grzeszczak prowadziły 21:16. Podopieczne Bogdana Lipowskiego poczuły się chyba zbyt pewnie, bo ich przewaga zaczęła błyskawicznie topnieć. Po zepsutej zagrywce Pauliny Wodzińskiej, autowym ataku Agnieszki Wołoszyn i bloku na Oldze Samul było już tylko 22:21. Więcej zimnej krwi w końcówce zachowały jednak gospodynie, a seta zakończyła zepsutą zagrywką Małgorzata Kupisz.
Po wygranej partii ŁMLKS nabrał wiatru w żagle i drugą odsłonę rozpoczął od prowadzenia 4:0. Rozpędzone łaskowianki próbował wybijać z rytmu Robert Kupisz, dwukrotnie biorąc czas, lecz nie przyniosło to oczekiwanego efektu. Po ataku w siatkę Moniki Gromadzkiej gospodynie prowadziły już 10:2. Ostrołęczanki nie miały zupełnie pomysłu na grę, co skrzętnie wykorzystywała rozgrywająca miejscowych, Marta Koperek zdobywając trzy punkty z rzędu po kiwkach (16:5). Siatkarki Nike były kompletnie rozbite, a punktowały je kolejno Samul (19:10), Wołoszyn (22:11) i Wodzińska (23:13). Druga partia padła łupem łaskowianek 25:15.
Początek trzeciego seta nie zapowiadał katastrofalnego końca w wykonaniu siatkarek Nike. Po dobrej zagrywce Anny Niedbajło, punkt zdobyła Urszula Iwaniuk, atakując przechodzącą piłkę (6:4). Od tego momentu podopieczne Roberta Kupisza stanęły, a dziewięć punktów z rzędu zdobyły siatkarki ŁMLKS przy zagrywce Agnieszki Wołoszyn, co kompletnie podcięło skrzydła rywalkom. Przyjezdne nie podjęły już walki. Po pojedynczym bloku Marty Koperek na Monice Gromadzkiej na tablicy wyników widniał wynik 16:10 dla miejscowych. Ostrołęczanki raziły nieskutecznością, popełniały również masę niewymuszonych błędów, na co skutecznymi atakami odpowiadały Agnieszka Raczyńska (20:13) i Karolina Rogala (22:13). Mecz zakończyła zdecydowanie najlepsza na boisku Agnieszka Wołoszyn.
ŁMLKS Łask – Nike Ostrołęka 3:0
(25:23, 25:15, 25:16)
Składy zespołów:
ŁMLKS: Koperek (9 pkt.), Samul (11), Wołoszyn (23), Wodzińska (3), Raczyńska (7), Karolina Rogala (5), Kaja Rogala (libero) oraz Smarzek, Chojnacka, Krawczyk i Lipowska (libero)
Nike: Gromadzka (6 pkt.), Korol, Iwaniuk (9), Borawska (3), Kupisz (2), Niedbajło (9), Skiba (libero) oraz Grzeszczak (1), Niedbajło (1), Kaczyńska i Stepnowska
Powiedzieli po meczu:
Bogdan Lipowski, trener ŁMLKS: – Jestem zadowolony z postawy swojego zespołu, bo zwycięstwo było naprawdę przekonywujące. Pierwszy set jak zwykle zaczęliśmy nerwowo, ale dwa następne przebiegały już pod nasze dyktando. Zwycięstwo nawet przez moment nie było zagrożone. Nie licząc początku trzeciego seta, przez cały mecz prowadziliśmy. W wyrównanym meczu z Politechniką Warszawską oddaliśmy przeciwniczkom 37 punktów po naszych błędach. Dzisiaj było ich zdecydowanie mniej i to był klucz do zwycięstwa. Bardzo ciężko przygotowywaliśmy się pod kątem tego spotkania i te założenia, które mieliśmy przed meczem, zdały egzamin. Obawiałem się bardzo dobrej rozgrywającej Nike, Małgorzaty Kupisz, dlatego naszym zadaniem było utrudnienie gry przyjmującym, żeby nie mogła rozwinąć skrzydeł i ten plan udało się nam zrealizować w stu procentach. Przeciwnik nie mógł rozszyfrować, z której strefy będzie atakować Agnieszka Wołoszyn. Raz była to pierwsza strefa, innym razem szósta. Podobnie było w pierwszej linii. Bardzo dobrze uzupełniały ją w ataku Olga Samul i Agnieszka Raczyńska. Duża w tym zasługa Marty Koperek, która urozmaicała grę. Owszem, naszą liderką jest Agnieszka Wołoszyn, ale pozostałe zawodniczki umiejętnie wspierały ją w ataku. Nie popadamy w huraoptymizm, ale jeśli najbliższe dwa mecze zagramy tak jak ten dzisiejszy, to o wynik z Bełchatowem i Ozorkowem jestem spokojny.
Monika Gromadzka, Nike: – Ciężko powiedzieć, dlaczego dzisiaj przegrałyśmy. Nic nam dzisiaj nie sprzyjało: ani czas, ani miejsce, a do tego doszła jeszcze kontuzja Ani Korol. Dziewczyny z Łasku niczym nas nie zaskoczyły. Zagrały tak, jak w poprzedniej rundzie. Po prostu my zaprezentowałyśmy się o wiele gorzej niż w pierwszym meczu. Chcemy utrzymać się na czwartym miejscu, ale jak widać po dzisiejszym meczu nic nie zapowiada takiej przyszłości, ale myślę, że jeszcze powalczymy. Zostały nam cztery ważne mecze i mam nadzieję, że podniesiemy się po tej bolesnej porażce.
Agnieszka Wołoszyn, kapitan ŁMLKS: – W pierwszym secie popełniłyśmy za dużo niewymuszonych błędów. Dobrze, że w końcówce je ograniczyłyśmy i pozwoliłyśmy przeciwniczkom się mylić. Wszyscy doskonale wiemy, że siatkówka jest grą błędów. Kto ich mniej popełnia, ten wygrywa. Ostrołęka była dzisiaj troszkę gorzej dysponowana i uważam, że to była główna przyczyna ich porażki. Trzeba przyznać, że od meczu z Politechniką, pomijając wpadkę w Elblągu, zaczynamy grać naprawdę nieźle. Cieszymy się z tego dzisiejszego zwycięstwa i myślę, że tę dobrą grę utrzymamy do końca sezonu.
Robert Kupisz, trener Nike: – Łask ma bardzo wyrównany zespół, a wartością dodaną jest Agnieszka Wołoszyn, która potrafi zdobywać punkty w trudnych sytuacjach. W naszych szeregach zabrakło dzisiaj trzech dziewczyn z pierwszego składu. Cały mecz mieliśmy ogromne problemy z zagrywką przeciwniczek, a Ania Korol jest w zespole tą osobą, która ma najpewniejsze przyjęcie, także jej brak był dzisiaj bardzo widoczny. Słaby dzień miała dzisiaj nasza najważniejsza siła w ataku, czyli Gabrysia Borawska. Niedawno zagrała turniej w mistrzostwach województwa mazowieckiego, gdzie w każdym meczu dostaje ok. 50 piłek i po prostu nie odpoczęła, a nasze lewe skrzydła są słabe, a do tego doszła jeszcze kontuzja Ani. Widać było u niej dużą opuchliznę, więc na pewno będzie to poważne skręcenie. Mam nadzieję, że nie uszkodziła kości, ale musimy poczekać na wyniki badań. Bez Ani Korol ciężko nam będzie zdobyć jakiekolwiek punkty w tych czterech najbliższych kolejkach.