Łaskovia Łask przegrała przed własną publicznością 1:3 z AZS Politechniką Warszawską. – Nie mamy takiego doświadczenia. One grają ze sobą od kilku sezonów, są zdecydowanie bardziej zgrane niż my – o przyczynach porażki mówi Katarzyna Kretek, atakująca Łaskovii.
Po pierwszym secie, wygranym do 18, w waszej grze nagle coś się zacięło i kolejne trzy partie padłu łupem Politechniki. Skąd takie załamanie w waszej grze?
Katarzyna Kretek: – Być może przeciwniczki były na początku oszołomione publiką i atmosferą panującą na boisku. Niestety, od drugiego seta nasza zagrywka nie funkcjonowała już tak, jak powinna, a z drugiej strony dziewczyny z Politechniki pokazały, na co je stać w tym elemencie.
Na twoich barkach spoczywa duża odpowiedzialność. Nie tylko dlatego, że jesteś atakującą, ale zastąpiłaś w Łasku Agnieszkę Wołoszyn, która przez dwa ostatnie sezony była niekwestionowaną liderką zespołu.
– Agnieszka Wołoszyn to świetna zawodniczka. Staram się brać z niej przykład i robię, co w mojej mocy, żeby pomóc drużynie. Po dzisiejszym spotkaniu pozostał jednak niedosyt. Szkoda zwłaszcza końcówki czwartego seta.
Czego zabrakło, żeby ta ostatnia partia rozstrzygnęła się na waszą korzyść?
– Popełniłyśmy kilka prostych błędów. Jesteśmy bardzo młodym zespołem i nie mamy takiego doświadczenia, jak dziewczyny z Politechniki. One grają ze sobą od kilku sezonów, stąd są zdecydowanie bardziej zgrane niż my.
W Łasku już od kilku sezonów tradycją jest, że przed rozpoczęciem rozgrywek dochodzi do kompletnej przebudowy drużyny. Z zeszłego roku zostały tylko cztery zawodniczki. Jaka atmosfera panuje w nowym zespole?
– Nie miałyśmy jeszcze zbyt wielu okazji do grania. Dzięki staraniom trenera brałyśmy przed sezonem udział w turniejach w Warszawie i na Litwie. Oczywiście treningi to za mało, żeby mówić o zgraniu. Jeżeli chodzi o dziewczyny, to mamy bardzo dobry kontakt, ale potrzebujemy po prostu zagrać ze sobą więcej spotkań.