– W tym sezonie moja gra nie wyglądała tak dobrze, jak w zeszłym. Być może przyczyniło się do tego ciągłe siedzenie na ławce rezerwowych – zastanawia się Justyna Klimczak, która w meczu ostatniej kolejki II ligi pojawiła się w wyjściowej szóstce Łaskovii Łask.
Dopiero w obliczu absencji Agnieszki Wołoszyn i Karoliny Suwińskiej oraz kontuzji Adrianny Sobczak dostałaś możliwość zaprezentowania się w barwach Łaskovii. Jak się z tym czułaś?
Justyna Klimczak: – Rzeczywiście, nie było tych występów zbyt wiele, ale pojawiałam się na boisku już wcześniej. W piątej kolejce w meczu z Łęczycą w Łasku weszłam za Monikę Stasiak, która doznała kontuzji. Wtedy zastąpiłam ją na środku, mimo że to nie jest moja pozycja. Teraz też musiałam zagrać na środku, bo Ada (Adrianna Sobczak – przyp. red.) ma problemy z kolanami. Oczywiście, chciałam zagrać jak najlepiej, ale gdy dowiedziałam się, że wyjdę w pierwszej szóstce, nie czułam się za dobrze. Raczej nie chodziło o presję, tylko o to, że środek to jednak nie jest moja pozycja.
W Łaskovii gra wiele młodych zawodniczek. Twoje koleżanki z rozgrywek juniorskich Zuzanna Gluba i Marta Jaszczuk to zawodniczki pierwszej szóstki, a Adrianna Sobczak i Paulina Czubak regularnie pojawiały się na boisku. Nie czułaś się pomijana przez trenera?
– Myślę, że w moim przypadku było tak, że po prostu trener bał się mnie wystawić. Dziewczyny trenowały częściej ode mnie i trener to docenił. Sama też czuję, że nie jestem w takiej formie jak rok temu.
Tobie było jednak najciężej przebić się do składu, bowiem na pozycji atakującej rywalizowałaś z Agnieszką Wołoszyn, niekwestionowaną liderką waszego zespołu.
– Nie odbieram tego w ten sposób. Jasne, Aga jest świetną zawodniczką, bardzo doświadczoną. Nic więc dziwnego, że to ona grała, a ja nie. Gdybym była na miejscu jakiegokolwiek trenera, chciałabym mieć taką zawodniczkę w podstawowym składzie. Tak więc nie ma tu mowy o żadnej rywalizacji. Tym bardziej, że bardziej jestem przyjmującą niż atakującą.
Za sobą masz debiutancki sezon w II lidze, w której nie grałaś zbyt wiele. Również w rozgrywkach juniorskich oczekiwania były większe, zwłaszcza po zeszłorocznym awansie do półfinału mistrzostw Polski.
– To prawda. Nie poszło nam w juniorkach tak, jak sobie to zaplanowałyśmy. W tym sezonie moja gra nie wyglądała tak dobrze, jak w zeszłym. Być może przyczyniło się do tego ciągłe siedzenie na ławce rezerwowych. Mimo skończonych rozgrywek, zamierzam nadal chodzić na treningi, bo chcę być w lepszej formie w przyszłym sezonie.